Święta Bożego Narodzenia są już blisko, widać je na ulicach miast i u sąsiada w ogrodzie. Czas rozpocząć przygotowania! Od kilku lat jedną z naszych rodzinnych świątecznych tradycji jest pieczenie pierniczków. Wszyscy uwielbiamy się nimi zajadać, znikają jeszcze przed udekorowaniem i często na jednym pieczeniu się nie kończy. Ślicznie wyglądają na choince i noszą zapach Świąt. Do tego są banalnie proste w wykonaniu. W sam raz dla mnie! Pierniczki w naszym domu już nie są tylko wypiekanym produktem, ale symbolem nadchodzących Świąt, radości i czasu spędzonego wspólnie z dziećmi.
Postanowiłam się z wami podzielić moim niezawodnym przepisem na pierniczki. Uwierzcie mi można go modyfikować na różne sposoby a i tak wyjdą przepyszne. A i co najważniejsze nie trzeba czekać aż będą miękkie, odwilgną czy coś. Można od razu się nimi zajadać.
Co potrzeba?
- 1 kg mąki
- 15 dag zmielonych orzechów (mogą być bez)
- 1 i 1/2 szkl. miodu
- 30 dag cukru (opcjonalnie, w zależności od upodobań)
- 1 kostka masła
- 2 jajka + 2 źółtka
- 1/2 łyżeczki sody
- 1 przyprawa do piernika
- cynamon, kardamon, imbir (wg. uznania)
- starta skórka z pomarańcza (niewiele) (może być bez)
Jak wykonać?
Mąkę przesiać, dodać zmielone orzechy. Miód zagotować z przyprawami. Wrzącym miodem zalać mąkę, tak aby ją “zaparzyć”, siekać cały czas nożem do przestygnięcia. Dodać resztę składników, wyrobić ciasto. Rozwałkować na grubość ok 1 cm. Wyciąć kształty i piec 10 minut w temp. 160 stopni.
Smacznego 🙂
Na koniec muszę podziękować mojej córeczce, bo bez Niej w tym roku pierniczki mogłyby przybrać zupełnie inną formę i nie jestem pewna czy nadawały by się do zjedzenia. Nie dość, że zapomniałam o przyprawach, to potem nie dodałam masła, a na koniec jeszcze nie dałam jajek. Na szczęście Maja uratowała Święta!
Sama nie wiem co sprawia nam większą frajdę. Pieczenie, dekorowanie czy to jak nasz pies podjada nam pierniki z choinki ?!